Na pierwszą myśl o Słowenii przychodzą mi do głowy widoki rozległych pól, pasących się krów i owiec, wzgórza i góry, a w szczególności zieleń. Tak – kolor zielony, z tym właśnie kojarzy mi się Słowenia po spędzeniu tam kilku dni. Z uwagi, że w drugiej części naszego wyjazdu w planach była Chorwacja postanowiliśmy zatrzymać się przy wybrzeżu tego niesamowitego kraju.
Klimat tam jest zupełnie inny – powiedziałabym typowo śródziemnomorski, podobny jak na Chorwacji. Najpopularniejszym i jednocześnie najbardziej turystycznym miasteczkiem na wybrzeżu jest Piran. Miasteczko jest naprawdę urocze, zdecydowanie warto go odwiedzić. Jednak jak wiadomo nie samymi miasteczkami człowiek żyje, dlatego postanowiłam odszukać „dzikiej natury” również nad wybrzeżem. Udało się! Moon Bay – bo tak nazywa się ta plaża w google maps. Po zdjęciach widzianych w internecie wiedziałam, że jest totalnie w moim klimacie. Piękna turkusowa woda, klif oraz zieleń. Idealne miejsce dla miłośników natury.
Droga na plażę nie jest zbyt skomplikowana. Auto można zostawić na parkingu obok plaży w mieście (dokładny adres: GJJ3+P4 Strunjan). Cena parkingu to 1,5 euro za godzinę, a zapłacić można przez aplikację mobilną EasyPark. Kiedy zmienią Ci się plany i będziesz chciał wydłużyć czas parkowania możesz to zrobić w aplikacji.
Droga do Moon Bay z parkingu zajmuje ok. pół godziny. Trasa jest dokładnie oznaczona. Początkowo droga jest asfaltowa i lekko pod górkę. Następnie wchodzi się do lasu i tam trasa zajmie jeszcze kilka minut. Po drodze można już podziwiać przepiękną naturę i widok na Moon Bay z góry. Ostatni odcinek trasy to zejście stromymi schodami. Zejście nie jest wymagające, jednak może sprawiać trudność rodzinom z dziećmi w wózkach.
Plaża jest kamienista dlatego polecam zabrać ze sobą matę/koc oraz buty do wody – zdecydowanie ułatwiają poruszanie się po plaży 🙂